Osłabione Eko Różanka w sobotnim meczu z Ładą 1945 Biłgoraj zdołało wyrwać punkt rywalom. Dla podopiecznych Sławomira Skorupskiego to pierwsze oczko zdobyte na wyjeździe. Natomiast piłkarze prowadzeni przez Ireneusza Zarczuka po raz drugi w tym sezoniezanotowali remis.
POMECZOWE KOMENTARZE
Ireneusz Zarczuk:–Co mogę powiedzieć? To był mecz, który chcieliśmy wygrać. Zabrakło nam chyba szczęścia i pomysłu na defensywnie grającego przeciwnika. Mówię o szczęściu, bo stworzyliśmy sobie trzy świetne sytuacje sam na sam z bramkarzem rywali. Strzał Pawła Nawrockiego zdołał wybronić golkiper Eko. Natomiast uderzenie Marcina Dychy zostało wybite z inii bramkowej. Marcin raz jeszcze uderzał z 16 metra, ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę. Prowadziliśmy po indywidualnej akcji Karola Misiarza. Nie wystrzegaliśmy się dzisiaj błędów w środkowej strefie boiska. Trzeba przyznać, że goście bardzo ładnie wykonali rzut wolny po jednym z takich błędów. Na mokrej nawierzchni piłka dostała poślizgu i wpadła do bramki tuż przy słupku.
Antoni Kruk (kierownik Eko Różanka):–Przez cały mecz na boisku toczyła się ostra walka. Sytuacje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Zasłużyliśmy na jeden punkt. Tym bardziej że po naszej stronie zabrakło Wojtka Więcaszka, który zmienia dzisiaj stan cywilny. Zrobiliśmy mały prezent naszemu koledze z boiska. Nie było też z nami Vładysłava Magdysza. On z kolei pauzuje za żółte kartki. W piątek kontuzji uległ Patryk Romaniuk, a wcześniej wypadł nam też Patryk Błaszczuk.Nasz junior Jakub Gołąb, którego szykowaliśmy na to spotkanie, wczoraj przyszedł na trening, kulejąc. Dodatkowo nie było z nami jego brata Mateusza. Zagraliśmy ambitnie na każdej pozycji. Straciliśmy bramkę po własnym błędzie.Michał Walaszek wyrównał stan rywalizacji z rzutu wolnego. Piłka skozłowała przed bramkarzem i wpadła w długi róg. Chwilę wcześniej też mieliśmy wolnego. Golkiper gospodarzy wybił piłkę, ale nikt z naszych jej nie dobił. Cieszy mnie to, że daliśmy radę mimo wielu osłabień.