Antoni Kruk (kierownik Eko Różanka):–Byliśmy mocno zmęczeni po meczu z Chełmianką, który był w środę. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia. Pojawił się jeszcze dodatkowy problem, bo zabrakło kilku zawodników z podstawowego składu.Sławomir Skorupski jest kontuzjowany,Vładysłav Magdysz musiał wyjechać do rodziny, ponieważ urodziło mu się dziecko. Natomiast Patryk Błaszczuk uległ wypadkowi. Wracał wczoraj samochodem z Lublina i łoś wyszedł mu na drogę. Uderzył w niego autem i zaliczył dachowanie. Dzięki Bogu nic się nie stało, ale Patryk jest w szpitalu. Nagle trzech ludzi wypada ze składu… i jest problem. Najważniejsze, że jakoś pozbieraliśmy się po tych stratach osobowych. Co do samego meczu, pierwszy groźny strzał oddał w 15. minucie Wojtek Więcaszek. W 30. minucie Kuba Gołąb strzelił z rogu, a bramkarz złapał piłkę w koszyczek i w zasadzie sam wsadził sobie ją pod krótki słupek. Zrobiło się 1:0. Potem w 36. minucie z wolnego ładnie uderzył Paweł Jędrzejuk, ale golkiper wypluł piłkę, dobijał to jeszcze Karol Sobów, a ten znakomicie to wybronił. Następnie w 40. minucie Więcaszek podawał do Pavlo Sheluka. Jego strzał niestety też został obroniony. Potem bramkę zdobył Adamów.Adam Wiraszka urwał się bokiem, uderzył po długim rogu i było 1:1. W 70. minucie Więcaszek pięknie wrzucił piłkę w pole karne, a po długim rogu strzelił Łukasz Jankowski, tyle że trafił w poprzeczkę. Piłkarze Sokoła zobaczyli, że jesteśmy podmęczeni i zaczęli strasznie dużo biegać. My byliśmy wolniejsi, w dodatku boisko było tragiczne. Niestety trzeba było rozegrać ten mecz, żeby już go nie przekładać. Powiem jedno: biorąc pod uwagę aspekt sportowy, bardzo cieszę się, że jest 1:1, a nie 1:2. Cieszymy się z tego punktu, chociaż byliśmy faworytem u siebie, może nie zdecydowanym, ale byliśmy. Sokół na pewno zasłużył na remis. Pomimo tego, że mieliśmy kilka sytuacji, to liczy się przecież to, co zostaje w siatce. Trzeba oddać przeciwnikowi chwałę. Goście starali się przez całe 90 minut. Z reguły nie oceniam pracy sędziów, lecz w tym meczu nie miałem zastrzeżeń do ich postawy, bo nie popełnili kardynalnych błędów, które wypaczałyby wynik. Rywale zobaczyli, że mogą nas ograć i rzeczywiście pojawiło się parę spornych sytuacji.W pewnym momencie sędzia nie wytrzymał, bo zwracał wcześniej kilka razy uwagę rywalom, ponieważ trochę się denerwowali. To normalne w piłce, arbiter jest rozjemcą i musi podejmować decyzje. Po drugiej stronie trenerem był młody człowiek, więc mógł się zdenerwować, a ja już mam swoje lata, więc inaczej reaguję (śmiech). Interpretacja spalonego w końcówce była słuszna. Powiem wprost: moim zdaniem sędzia gwizdał tak samo dla nich, jak i dla nas.
Dariusz Dziewulski:–Gra układa nam się lepiej i jesteśmy bardziej efektywni na wyjazdach niż u siebie. W dzisiejszym spotkaniu przy odrobinie szczęścia mogliśmy wywieźć z Różanki trzy punkty. W pierwszej połowie badaliśmy rywala, ale w drugiej odsłonie przewaga mojego zespołu była już zdecydowana. Zabrakło nam tylko kropki nad „i”. W trakcie meczu zmieniliśmy ustawienie na bardziej ofensywne. Przegrywaliśmy już wtedy 0:1, więc nie broniliśmy wyniku, bo nie było czego bronić. Do przodu został przesunięty Adam Wiraszka. Zagraliśmy na trzech napastników. Efektem tego zabiegu była właśnie bramka Adama. W końcówce zrobiło się nerwowo. Mieliśmy rzut wolny, po którym piłka wpadła do siatki, trafił Bartek Goździołko, ale arbiter odgwizdał spalonego. Mam troszeczkę zastrzeżenia do sędziów, z tego względu, że ich inicjatywa była za bardzo po stronie gospodarzy. Po prostu sędziowali po gospodarsku i o to mam żal. W jednej sytuacji Karol Borkowski był mocno przytrzymywany za koszulkę w polu karnym i upadł na murawę. Wiedział, jak się zachować w takich okolicznościach i przypuszczam, że każdy napastnik tak by się zachował. Arbiter był bardzo blisko tego wydarzenia, ale tego nie zauważył. Największy żal mam o tę decyzję. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i mamy niedosyt. Chłopaki mówili mi to samo w szatni, gdy analizowaliśmy mecz na gorąco. Cieszymy się chociaż z tego jednego punktu. Wiosna będzie ciężka, ale wszystko przed nami.